you-know-who
07.11.10, 06:46
a wydawalo mi sie ze niewiele moze juz mnie zaszokowac.
czyzbym stracil czas myslac o szczegolach technicznych, fizyce katastrofy?
przeteoretyzowalem? mialem blokade wiary w prostsze rozwiazania?
* * *
mysle, ze myslacych tak jak ja jest w polsce wiecej. wiem, ze ostateczna odpowiedzialnosc ponosi wojsko i jego piloci. ale kiedy ktos mowi mi ze:
(i) kapitan protasiuk, dowodca samolotu nabitego po brzegi jakimi by tam nie byli, ale oficjelami panstwa polskiego, ma ok. 340 godzin nalotu na b. wymagajacym tupolewie-154,
(ii) ze jest po prostu lekkomyslnym mlodziakiem, mowiacym do swojego jeszcze bardziej bezmyslnego kolegi pilota jaka-40 artura wosztyla: "tak laduja debesciaki"
(*laduja*, z premedytacja).
(iii) ze nie byla to awaria ani pomylka, wstukanie do komputera pokladowego zlej wspolrzednej, bo "takich rzeczy sie w ogole nie robi", tj. nie mozna tam wstukac dobrej ani zlej wspolrzednej.